niedziela, 29 listopada 2015

Puerta del Sol - centrum Madrytu

¿Está en el centro la calle de Alcalá? – od lat przechowywałam w pamięci zdanie z mojej pierwszej książki do hiszpańskiego. Tamtego dnia zdałam sobie sprawę z tego jak infantylnie to brzmiało, gdy autor podręcznika pytał Miguela czy ulica Alcala znajduje się w centrum. Oto podnosząc głowę spoglądałam na róg odrestaurowanej kamienicy. Patrzyłam na kolorowo zdobioną tabliczkę z napisem Calle de Alcala. Mimo zgiełku, na chwilę oddałam się refleksji, uśmiechnęłam do własnych myśli, po czym poszłam dalej, a raczej popłynęłam z tłumem. 
Weszłam na Puerta del Sol, słońce prażyło niemiłosiernie, więc  nazwa placu okazała się słusznie mu nadana. Od razu spotkałam niedźwiedzia zajadającego owoce z drzewa poziomkowego. Metalową piętę miał szalenie błyszczącą, wypolerowaną dłońmi ludzi, którzy pragną przywieźć z Madrytu szczęście.
Plac wydawał się prostokątny, ale jednak budynki po prawej stronie ustawione były na linii łuku. Pośrodku tryskały dwie fontanny, dające chwilowe uczucie orzeźwienia. Pomiędzy nimi usadowił się na koniu hiszpański król, by na wszystko spoglądać z wysoka. Obok stała nowoczesna, szklana, ale lekka od falującego kształtu bryła stacji metra Sol. Ulice odchodzące pomiędzy kamienicami  we wszystkich kierunkach były pełne ludzi, gwaru i oczywiście słońca.

Na najważniejszym dla tego miejsca budynku – poczty, powiewały czerwono-żółte flagi. Tuż przy wejściu do niej, na chodniku było to miejsce, dla którego tam przyszłam. Marmurowa mapa Półwyspu Iberyjskiego z oznaczonym kilometrem zerowym – główny punkt placu, środek miasta i centrum kraju – tam zaczyna się Hiszpania.

Puerta de Sol zaskakuje liczbą odwiedzających o każdej porze dnia i nocy.